Bp Czesław
Kaczmarek (1895-1963) Na szczególną uwagę zasługuje
działalność biskupa po zakończeniu wojny. Jesienią 1945 nawiązał zażyłe
stosunki z ambasadorem Stanów Zjednoczonych Arthurem Blissem Lane’em. Ściągnęło
to na Kaczmarka zainteresowanie funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa
Publicznego. W 1946 r. w okresie „liczenia głosów”, a raczej fałszowania
wyników po „referendum ludowym” doszło w Kielcach do pogromu ludności
żydowskiej. Władze komunistyczne natychmiast rozpętały kampanię propagandową, w
której jako sprawców mordu wskazały podziemie niepodległościowe – żołnierzy WiN
oraz NSZ. Bp Kaczmarek nie przyjął wówczas oficjalnej „wersji wypadków”, ale
powołał specjalną komisję mającą ustalić faktyczny przebieg zdarzeń. W wyniku
jej prac ustalono, że mord został zainspirowany przez Urząd Bezpieczeństwa, a
dokonany przy udziale milicji i wojska. Wydarzenia z lipca 1946 r. miały
natomiast odwrócić uwagę obywateli od sfałszowanego referendum oraz być
pretekstem do zaostrzenia represji wobec żołnierzy wyklętych. Dokument został
następnie przekazany przez kielecką kurię do ambasady USA. 20 stycznia 1951
biskup Kaczmarek został aresztowany pod zarzutami „szpiegostwa na rzecz Stanów
Zjednoczonych oraz Stolicy Apostolskiej, faszyzacji życia społecznego,
nielegalnego handlu walutami oraz kolaboracji”. W czasie śledztwa był
torturowany i zastraszany. 22 września 1953 roku został w pokazowym procesie
politycznym skazany na karę 12 lat pozbawienia wolności. W trakcie procesu i po
jego zakończeniu trwała propaganda władzy mająca oczernić i zdezawuować biskupa
w oczach społeczeństwa.
Na początku 1951 roku został
aresztowany przez UB. Torturowany fizycznie i psychicznie załamał się w
więzieniu i przyznał do niepopełnionej zdrady narodu i państwa. We wrześniu
1953 r., po pokazowym procesie, skazano go na 12 lat więzienia oraz 5-letnią
utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych. W 1990 r. bp Kaczmarek
został zrehabilitowany.
Siostry Beatrix Kirkor, Izabela
Machowska i Benigna Westwalewicz były aresztowane, torturowane i więzione w
ubeckich kazamatach w Kielcach i Warszawie w związku ze sprawą bpa Kaczmarka.
Je także zmuszano, aby przyznały się do niepopełnionych przestępstw. Machowską
skazano na 7 lat więzienia za "przynależność do antypolskiego ośrodka,
szpiegostwo i czerpanie korzyści ze szpiegowania", a Westwalewicz na dwa
lata - za posiadanie obcej waluty. Kirkor nie została osądzona.
bp Kaczmarek założył Zakład Naukowy, który
władze komunistyczne rozwiązały, ponieważ - ich zdaniem - grono pedagogiczne,
czyli siostry nazaretanki, "wykazywało brak znajomości pedagogiki klasyków
radzieckich, a szkoła nie wychowywała w duchu światopoglądu
marksistowsko-leninowskiego".
Przyznanie się ks. bp. Kaczmarka do
stawianych mu absurdalnych zarzutów zdumiało ludzi w Polsce. Opinia publiczna
nie znała metod, jakie w śledztwie zastosował UB, a które doprowadziły do
psychicznego załamania się księdza biskupa i odczytania tekstu napisanego przez
agentów UB. Po aresztowaniu 21 stycznia 1951 r. przez ponad dwa i pół roku nikt
- włącznie z Episkopatem Polski i kielecką kurią biskupią - nie wiedział, co
się z nim dzieje. W tym czasie ks. bp Kaczmarek poddawany był
trwającym bez przerwy przez 30-40 godzin tzw. przesłuchaniom, w czasie których
grożono mu śmiercią. Aplikowano mu zastrzyki wprowadzające go w obłęd i
otępienie. Przesłuchujący go oficerowie śledczy UB pozbawili go nie tylko
możliwości snu i pożywienia - ale uniemożliwiali mu także korzystanie z
toalety. Było tak, że pogrążony w ekskrementach, musiał odpowiadać na pytania
przesłuchujących go i kpiących z niego funkcjonariuszy UB. W czasie zimy
przetrzymywano go w samej koszuli przy otwartym oknie.
Poza wąskim kręgiem osób nikt też
nie wiedział, jak wyglądał proces. Słuchającym jego przebiegu z
radioodbiorników ludziom nie przychodziło do głowy, że wszelkie wyjaśnienia,
jakie ks. bp Kaczmarek składał w czasie trwających przez tydzień rozpraw
sądowych, były wyreżyserowane. Odczytywał je z 30-stronicowego maszynopisu, zredagowanego
przez funkcjonariuszy UB. Nikt też - poza specjalnie dobraną publicznością
obecną na sali rozpraw kieleckiego sądu wojskowego, nie wiedział, że podjęta
przez ks. bp. Kaczmarka na początku procesu próba zmiany treści tych
"zeznań" skończyła się przerwaniem procesu i brutalnymi pogróżkami
dyrektora departamentu śledczego MBP, pułkownika Józefa Różańskiego
(Goldberga): "Ja już skułem mordy obrońcom i przestrzegam
księdza biskupa, aby nie poważył się więcej na podobne postępowanie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz